Tanie kosmetyki z Rossmanna, ale czy dobre...? cz. VIII

Moje Piękne,

wracam z kolejnym postem ;)

Dzisiaj mam dla Was już ósmą część serii dotyczącej tanich produktów dostępnych w Rossmannie :)


W tym poście przedstawię Wam cztery produkty: dwa, które przypadły mi do gustu i dwa, które zupełnie się u mnie nie sprawdziły. Zacznijmy więc może od tych, które "spodobały mi się" mniej...


Opis produktu: Płukanka do włosów blond Isany z ekstraktem ze słonecznika i rumianku jest specjalnie dostosowana do pielęgnacji włosów blond i farbowanych na blond. Formuła pielęgnacyjna z witaminą E, pantenolem, filtrem UV i pigmentami koloryzującymi pozwala włosom lśnić słonecznym blondem przez długi czas.

Moje wrażenia: Produkt ma konsystencję klasycznej odżywki. Ma dosyć mocny zapach, który z czasem zaczął wydawać mi się jednak zbyt chemiczny. Pod względem wydajności płukanka (dla mnie po prostu odżywka) jest na dosyć dobrym poziomie, bo wystarczy mała ilość.
Jeśli chodzi o najważniejsze, czyli efekt tutaj jest po prostu kiepsko. Próbowałam tej odżywki z różnymi szamponami i za każdym razem było tak samo. Włosy były nie tylko niewygładzone, ale też trochę napuszone. Przy mocniejszym szamponie odżywka nie radziła sobie ze splątaniem włosów. Najbardziej mi jednak przeszkadzało duże obciążenie. Przy moim typie włosów po prostu nie mogę sobie na nie pozwolić.



Czy polecam? Płukanka zupełnie się u mnie nie sprawdziła, więc z pewnością nie mogę jej polecić.


Opis produktu: Z pantenolem i masłem shea. Komfortowa pielęgnacja skóry suchej. Działanie pielęgnacyjne: Isana krem do ciała Owoc Granatu i Figa został specjalnie opracowany do pielęgnacji skóry suchej. Bardzo skutecznie działający pantenol pomaga utrzymać równowagę wilgotności skóry i w ten sposób chroni ją przed wysuszeniem. Ekstrakt z owocu granatu wzmacnia to działanie i zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry. Specjalna formuła pielęgnacyjna zawierający pełny witamin ekstrakt z figi i bogate w składniki masło shea rozpieszcza skórę, a łagodny zapach kremu uwodzi zmysły. Krem do ciała dobrze się rozprowadza i szybko się wchłania, nie pozostawiając klejącej warstwy na skórze. Bez olejów mineralnych, silikonów i parabenów.

Moje wrażenia: Jak już wspominałam w poprzedniej części tej serii postów nie lubię balsamów czy lotionów do ciała. Preferuję albo olejki albo już konkretne ciężkie masła. Produkt typu krem do ciała musi mnie naprawdę czymś zaskoczyć, żeby mi się spodobać. Niestety tak jak kiedyś kakaowa wersja tego produktu, tak ten krem z owocem granatu i figą zupełnie nie przypadł mi do gustu. Powodów jest kilka. Zbyt lejąca się konsystencja. Krem przy tym bardzo długo się wchłania i niestety zbyt łatwo można przesadzić z jego ilością. Właściwości pielęgnacyjne też nie są oszałamiające, ale muszę przyznać, że akurat pod tym względem nie jest tak źle. Przy codziennym stosowaniu krem rzeczywiście potrafi poradzić sobie z delikatnie przesuszoną skórą. Dla mnie jednak ostatecznie go skreśla dziwny, niezbyt przyjemny zapach (lekko trawiasty...?), który niestety pozostaje przez długi czas na mojej skórze.


Czy polecam? Zdecydowanie nie.

No dobra, były dwa produkty na nie, a teraz dwa produkty na tak. Zbiegiem okoliczności są to dwa szampony do włosów ;)


Opis produktu: Szampon do włosów blond Isany z ekstraktem ze słonecznika i rumianku jest specjalnie dostosowany do potrzeb włosów blond i farbowanych na blond. Formuła pielęgnacyjna z witamina E, pantenolem, filtrem UV i pigmentami koloryzującymi pozwala włosom lśnić słonecznym blondem przez długi czas.

Moje wrażenia: Zacznijmy może od tego, że ja rzadko stosuję szampony typowo drogeryjne. Mam kilka marek po które sięgam (Balea, Joanna, Alterra), ale inne zupełnie mnie nie kuszą. Szczerze przyznaję, że po ten szampon również bym sama nie sięgnęła. Tutaj jednak spotkała mnie bardzo miła niespodzianka, pomimo dosyć średniego składu, której bym się nie spodziewała. Szampon wypróbowałam z różnymi odżywkami, bez żadnych i moje zdanie po dłuższym używaniu po prostu nie chciało się zmienić. Ten szampon z Isany dobrze oczyszczał moje włosy, ale nie przesuszał czy specjalnie plątał. Włosy po nim były odbite od skalpu i nabierały takiej przyjemnej lekkości. Sam szampon okazał się być dosyć wydajny i na szczęście zapach o wiele lepszy w odczuciu niż w przypadku tego z odżywki.


Czy polecam? Jeśli nie zwracacie większej uwagi na składy to tak. Ja sama znalazłam po prostu kolejnego drogeryjnego pewniaka wśród szamponów.


Opis produktu: Szampon nawilżający Granat i Aloes do włosów suchych i zniszczonych od Alterry. Do produkcji szamponu nawilżającego zastosowano specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości: wartościowa kompozycja pielęgnacyjna z wyciągami z aloesu, granatu i kwiatów akacji pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii.

Moje wrażenie: Jak pewnie niektóre stałe czytelniczki pamiętają, postawiłam sobie za cel wypróbować wszystkie szampony z Alterry. Aktualnie został mi na liście już tylko jeden. Ta, nawilżająca wersja szamponu była właśnie przedostatnia. Zacznijmy może od tego, że szampon jest średnio wydajny, ale ma całkiem w porządku zapach. Nie przeszkadza i nie zachwyca (taki sam jak w przypadku odżywki z tego duetu, ale jakby łagodniejszy). Nie nazwałabym go też nawilżającym, bo nic takiego nie zauważyłam. Polubiłam się z nim jednak, bo nie jest za słaby dla moich włosów. Dobrze je oczyszczał i co ciekawe po jego użyciu nie czułam potrzeby użycia żadnej odżywki. Tak jak w przypadku wyżej opisanego szamponu, po tym włosy nabierały lekkości i nie były zbytnio splątane czy napuszone. Jeśli chodzi o szampony Alterry, to ten zdecydowanie plasuje się u mnie dosyć wysoko (najwidoczniej żaden jednak nie przebije wersji z morelą ;)).


Czy polecam? Zdecydowanie tak.

I to by było na tyle w tej części.

Miałyście okazję wypróbować powyższe produkty? Jaki jest Wasz ulubiony szampon z Alterry?

Pozdrawiam Was ciepło,
Lady

15 komentarzy:

  1. Po tym szamponie z Alterry mi włosy garściami wypadały. Musi mieć jakiś składnik, który mnie podrażnia lub uczula.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę wersję szamponu z Alterry bardzo lubię :)
    Krem do ciała uwielbiam, ale w wersji kakaowej :)
    Działanie i zapach - bajeczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam ulubionego szamponu z alterry, bo testowałam dopiero dwa :D Ten z kofeiną oraz drugi z morelą. Oba świetnie się spisują na moich włosach. Po Twoim wpisie nabrałam ochoty na szampon z Isany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Isany polubiłam się z balsamem Urea 10%. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam kiedyś jeden szampon z Alterry i nigdy więcej! Nie mogłam rozczesać po nim włosów, robił mi wręcz dredy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja ten balsam do ciała bardzo polubiłam ;) jego zapach też, wg mnie jest typowy dla kosmetyków z granatem ;) mam bardzo suchą skore i to nieliczny z drogeryjnych prodktow, ktore dają radę ;) oczywiście, nie nawilza jakos wybitnie, ale nawilza odczuwalnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam ostatnio obsesję na punkcie maski z granatem. Ojacie. Mam wrażenie, że im więcej jej użyję tym moje włosy będą dłużej fajne. Nie sprawia, że moje włosy są cudowne (naprawiam zaniedbania kilkumiesięczne), ale sprawia, że są o wiele wiele fajniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardzo lubię odżywkę z granatem, szamponu nie próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo lubię ten szampon Alterry :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dezodoranty z Isany lubię. Są bardzo przyjemne w użytkowaniu, szczególnie niebieski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szampon Alterra polubiłam, ale nie miałam wersji z morelą a może będzie jeszcze lepszy niż ten:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Odkąd przerzuciłam się na szampony Love2mix jakoś nie ciągnie mnie do Alterry ;).

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaciekawiłaś mnie tymi szamponami z Isany, chyba się skuszę na ten do włosów brązowych, moja mama używa do czerwonych i jest zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń

Polecam przeczytać

  • Mycie włosów metodą OMO
    Moje Drogie, mycie włosów to jakby nie patrzeć dosyć prosta czynność, jednak coraz więcej blogowiczek odkrywa ten troche bardziej złożony sposób i szczególnie świetny dla zniszczonych włosów.
  • Pielęgnacja włosów - wrześniowa aktualizacja
    Moje Piękne, w drugiej połowie sierpnia zaczęłam zmieniać swoją włosową pielęgnację. Na dzień dzisiejszy jest zupełnie inna niż w wakacje i z tego powodu postanowiłam Wam ją pokazać. Muszę przyznać, że póki co jestem szalenie zadowolona.
  • Merz Spezial vs Revalid, czyli wrażenia po pół roku walki z wypadaniem włosów
    Moje Piękne, w ciągu pół roku przeprowadziłam dwie 3-miesięczne kuracje. Merz Spezial dostałam do przetestowania i kiedy na początku z powodu problemów rodzinnych zaczęły wypadać mi włosy miałam nadzieję, że te tabletki mi pomogą. Niestety tak się nie stało i sięgnęłam po Revalid, który dawno temu poradził sobie, kiedy włosy wypadały mi dosłownie garściami...

Popularne posty