Podkład mineralny od Annabelle Minerals, czyli kosmetyk według większości bez wad

Moje Piękne,

zanim przejdę do dzisiejszego tematu chcę Was przeprosić za brak w najbliższym czasie mojego regularnego pojawiania się na Waszych blogach. Niestety czerwiec to gorący dla mnie przez studia miesiąc. W dodatku mam też inne codzienne obowiązki, które zajmują mój czas. Obiecuję jednak pojawiać się tak często jak tylko będę mogła i w miarę regularnie wrzucać jakieś posty :)

Teraz jednak przejdźmy już do gwiazdy dzisiejszego posta, czyli podkładu od Annabelle Minerals :)

Kilka miesięcy temu było o nim na blogach dosyć głośno i większość dziewczyn była nim zachwycona.
Z tego powodu postanowiłam go sama wypróbować.


ODCIEŃ

W marcu opublikowałam TUTAJ wstępny post na temat tego podkładu. Opisałam Wam tam swoje pierwsze wrażenia. Dla przypomnienia używam koloru Golden Fairest, czyli najjaśniejszego spośród odcieni idących w żółto- złote podtony.

Mój odcień jest dosyć jasny, choć patrząc na żywo nie idealnie dobrany do mojej szyi. Myślę, że o ton jaśniejszy byłby idealny, ale niestety takiego nie ma w ofercie. Jak Wam nie raz pisałam moja szyja jest po prostu bladobiała i idealne dobranie do niej podkładu jest w zasadzie niemożliwe. Golden Fairest jest jednak odcieniem, który rozjaśnia moją twarz na tyle, żeby nie była aż tak odcinająca się od szyji, a przy tym nie sprawia, że wyglądam na chorą. Na szczęście różnica jest minimalna i stąd tak się z tym odcieniem polubiłam.
Porównując go do podkładów drogeryjnych powiedziałabym, że jest to odcień podobny do 51 z Bourjois, ale mniej wpadający w beż.


WYKOŃCZENIE

Jak pisałam we wstępnym poście używam mieszanki 1:1 podkładu rozjaśniającego i kryjącego.

Czemu tak? Podkład rozświetlający sam w sobie zawiera mnóstwo malutkich drobinek. W słońcu one są moim zdaniem aż za bardzo widoczne i takie wykończenie dla mnie sprawdzało się tylko i wyłącznie w pochmurne dni. Poziom krycia był przy tym trochę za niski, żebym czuła się dobrze mając ten podkład i w lepsze i gorsze dni dla mojej cery.

Jeśli chodzi o podkład kryjący to on za to miał dla mnie za mocne krycie. Twarz wyglądała za idealnie w nienaturalny dla mnie sposób. Moja cera jest mało problematyczna i stąd aż takiego poziomu krycia nigdy nie potrzebowałam. W dodatku to wykończenie nadawało za mocnego matu. Wolę jednak kiedy podkład rozświetla i ożywia moją buzię niż ją idealnie matuje.

Po wypróbowanie obu wariantów szybko doszłam do wniosku, że tak naprawdę potrzebuję czegoś pomiędzy i stąd pomysł na zmieszanie.

Zmieszanie obu podkładów w stosunku 1:1 dało mi w efekcie wykończenie, którego potrzebowałam. Podkład kryjący sprawia, że krycie dla mnie jest idealne, a rozświetlający przy tym niwelował aż nienaturalne krycie i matowienie. Z drugiej strony drobinki z rozświetlającego przestały być tak widoczne, bez straty w ładnym ożywieniu buzi.

TRWAŁOŚĆ

Co do tej kwestii mam mieszane uczucia. Z jednej strony podkład cały dzień ładnie trzyma się buzi. Nie potrzebuję żadnych poprawek i co dla mnie ważne zbytnio nie brudzi telefonu.

Niestety jednak dla mnie uciążliwe jest to, że nosząc okulary słoneczne przy nosie podkład się ściera. Po pewnym czasie zostają takie miejsca bez podkładu. Dla mnie jest to duża wada, bo dosyć często noszę okulary przeciwsłoneczne, aby jak najmniej mrużyć oczy.


OPAKOWANIE

Moim zdaniem duża wada tego produktu. Jest za proste i niezachęcające. Szczególnie patrząc na opakowania innych firm mineralnych. One pokazują, że opakowanie może być proste, ale przy tym mające to coś co sprawia, że z chęcią sięgniemy po produkt.
Opakowanie podkładów Annabelle Minerals jest też bardzo niefunkcjonalne. O ile mamy mało podkładu w nim jest jeszcze okej. Ale przy pełniejszym produkt po prostu się wysypuje. Po otwarciu widzimy mnóstwo podkładu na sitku. Jest to według mnie bardzo utrudniające szybką i bezproblemową aplikację.

DODATKOWE UWAGI

Przy tym podkładzie bardzo ważne jest odpowiednie dobranie kremu. W marcu pisałam Wam, że ma tendencję do tworzenia efektu ciacha na twarzy. Po zmianie kremu do twarzy podkład przestał tak się zachowywać co sprawiło, że miałam ochotę go dalej używać.

Bardzo ważne przy nim też jest używanie minimalnej ilości na pędzlu. Niestety mogą tworzyć się plamy przez za dużą ilość podkładu. Samym pędzlem przy tym nie poradzimy sobie z nimi. To też wraca do mojej uwagi do opakowania. Przy nawalonym podkładem sitku trudno za jego pomocą pozbyć się nadmiaru podkładu, a ja właśnie taki sposób preferuję.

Podkład jest bardzo wydajny. Przez ponad 2 miesiące wystarczyła mi mieszanka dwóch 1 gramowych próbek, a wersja pełnowymiarowa ma aż 10 g. Z tego wynika, że podkład mógłby mi starczyć prawie na rok.

Na koniec pokażę Wam na twarzy poziom krycia. Czekałam na gorsze dni mojej cery tak, żebym miałam na czym pokazać to krycie. Na Wasze szczęście, a moje nieszczęście niedawno nadeszły ;)

Bez podkładu:


Z jedną warstwą podkładu (w trochę ciemniejszym świetle):


Czy polecam ten podkład? Myślę, że warto go wypróbować. Polubiłam się z nim, ale przez pewne wady na pewno będę testowała podkłady mineralne innych firm.

Dostępność: Podkład Annabelle Minerals możecie kupić na stronie annabelleminerals.pl. Ceny:
10 g 50 zł
4 g 30 zł
1 g (próbka) 7,5 zł

A jakie podkłady mineralne Wy polecacie?

Pozdrawiam Was cieplutko,
Lady

23 komentarze:

  1. ja teraz testuje podkład Amilie i mam właśnie problem z dobraniem odpowiedniego kremu;/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja kiedyś używałam podkładu mineralnego z artdeco... całkiem miło go wspominam... jedyny minus - ubogi wybór odcieni... poza tym ten, który ja miałam trochę się utleniał i ciemniał na twarzy... ale był trwały i fajnie krył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten z Artdeco chyba nie jest w 100% mineralny jeśli dobrze pamiętam, u mnie ciemnieje jest niedopuszczalne, bo już i tak mam wieczny problem z kolorem

      Usuń
  3. z annabelle minerals mialam jedynie probki i były za ciemne, lily lolo za to skradło moje serce, przez duży wybór kolorów, trwałość, średnie krycie i mat przez długi czas;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Lily Lolo chciałam spróbować to nie mieli przez długi czas próbek, więc trochę mnie do siebie tym zrazili

      Usuń
  4. ja nie używałam jeszcze podkładów mineralnych, jakoś to do mnie nie przemawia, ale trzeba przyznać temu podkładowi, że daje fajny efekt przy jednej warstwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też przez długi czas nie byłam do nich przekonana, ale próbuję i ciekawość rośnie :)

      Usuń
  5. ja sie przymierzam do zakupu lily lolo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Straszliwie go cenię za mocne krycie!:) Baaardzo ładnie wyglądasz bez makijażu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, szczególnie, że to był jeden z najgorszych dni mojej cery w ostatnim czasie ;)

      Usuń
    2. Myślę, że sporo dziewczyn chciałoby tak wyglądać w najgorsze dni swojej cery :).

      Usuń
  7. ten sam kolor mam, ale w formule kryjącej używam
    tzn używałam, zimą i wiosną
    teraz na Golden Fair przeszłam, matujący
    i waham się jaki na lato wciąż czy Fair czy Light? ale patrząc na pogodę opalenizna nie grozi :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm a ja ten podklad lubie, wady o ktorych piszesz nie do konca sa wadami produktu samego w osbie- owszem opakowanie malo fajne. A jesli chodzi o aplikacje neisety kazde mineraly maja to do siebei ze trzeba do ncih dobrac odpowiedni krem co by nie orbily ciasta na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wady uważam szybkie ścieranie się pod wpływem okularów, co jest jak najbardziej wadą samego produktu i bardzo kiepskie opakowanie. Co do kremu to jestem tego świadoma i wcale tego nie pisałam jako wadę tylko dodatkową uwagę do kosmetyku ;)

      Usuń
  9. Ja przetestowałam tonę minerałków, w tym Annabelle, i najlepiej się u mnie sprawdza Lily Lolo.

    OdpowiedzUsuń
  10. chwilę używałam tego podkładu, chyba jestem starej daty i wolę tradycyjne hehe

    OdpowiedzUsuń
  11. sprawdzałam minerały od LL, Era Minerals i Anabelle wlasnie, i ten ostatni szalenie nie kryje. A na co dzień używam Ery.

    OdpowiedzUsuń

Polecam przeczytać

  • Mycie włosów metodą OMO
    Moje Drogie, mycie włosów to jakby nie patrzeć dosyć prosta czynność, jednak coraz więcej blogowiczek odkrywa ten troche bardziej złożony sposób i szczególnie świetny dla zniszczonych włosów.
  • Pielęgnacja włosów - wrześniowa aktualizacja
    Moje Piękne, w drugiej połowie sierpnia zaczęłam zmieniać swoją włosową pielęgnację. Na dzień dzisiejszy jest zupełnie inna niż w wakacje i z tego powodu postanowiłam Wam ją pokazać. Muszę przyznać, że póki co jestem szalenie zadowolona.
  • Merz Spezial vs Revalid, czyli wrażenia po pół roku walki z wypadaniem włosów
    Moje Piękne, w ciągu pół roku przeprowadziłam dwie 3-miesięczne kuracje. Merz Spezial dostałam do przetestowania i kiedy na początku z powodu problemów rodzinnych zaczęły wypadać mi włosy miałam nadzieję, że te tabletki mi pomogą. Niestety tak się nie stało i sięgnęłam po Revalid, który dawno temu poradził sobie, kiedy włosy wypadały mi dosłownie garściami...

Popularne posty