czyli jak po wielu pozytywnych recenzjach przyszło moje wielkie rozczarowanie.
Moje Piękne,
czas na recenzję trzech produktów do włosów marki Green Pharmacy. Swego czasu na blogach pojawiło się mnóstwo pozytywnych recenzji i właśnie z ich powodu skusiłam się na te trzy produkty. Niestety ani ja ani moje włosy nie są z nich zbytnio zadowolone.
Zacznijmy od wzmacniającego, przeciw wypadaniu, ziołowego eliksiru po którym nasze włosy powinny się stać gęste, zdrowe i pełne blasku.
W produkt mieści się w 250 ml buteleczce. Teoretycznie psikacz jest tutaj plusem. Niestety dosyć ciężko chodzi. Trzeba naprawdę dużo siły, aby go przycisnąć. Pomijając to jednak dobrze rozprowadza produkt na włosy. Zapach dla mnie jest całkiem przyjemny, ale ja ogólnie lubię ziołowe zapachy w kosmetykach.
Producent zaleca spryskać eliksirem włosy i wetrzeć u nasady. I tu zaczynają się prawdziwe schody. Niestety eliksir obciąża moje kłaki u nasady, więc stosowanie go na świeżo umyte odpada. Jeśli chodzi o długość to też nie widzę sensu go używania, bo w ogóle nie ułatwia rozczesywania. W sumie byłby dla mnie zbędny gdyby nie to, że znalazłam dla niego zastosowanie. Spryskuję nim włosy przed nałożeniem olejku. Wtedy jak najbardziej się przydaje, bo olejek lepiej działa na lekko wilgotne włosy.
Przejdźmy teraz do balsamu do włosów przeciw wypadaniu.
W opakowaniu mamy 300 ml produktu. Balsam bez problemu można dozować dzięki niezbyt dużej dziurce. Zapach średnio mi się podoba. Nie jest tak ziołowy jak w eliksirze.
Producent zaleca zostawić balsam na włosach przez 5-10 min i obficie spłukać. I teraz nasuwa się pytanie jak niby ma nam ten produkt pomóc jeśli nawet nie nakładamy go na nasadę włosów? A! I według producenta zauważymy różnicę już po pierwszym użyciu! Takich bajek to już dawno nie czytałam ;) Jeśli jednak chodzi o działanie na długości to niestety balsam nie ułatwia rozczesywania (nawet choćby w najmniejszym stopniu) i w dodatku obciąża włosy. Dla mnie to zdecydowany bubel, ale zużyję go przy OMO.
Ostatni kosmetyk, który Wam pokażę to olejek łopianowy z czerwoną papryką. Jedyny z którego jestem w miarę zadowolona, ale z innego powodu niż obiecuje producent.
W buteleczce mamy 100 ml produktu. Wiem, że są dziewczyny, które narzekają na sposób w jaki się olejek wylewa. Ja jednak nigdy nie miałam z tym problemu ani razu nie wylało mi się za dużo, więc buteleczkę zaliczam do plusów. Zapach jest za mało wyczuwalny, żebym normalnie zwróciła uwagę na niego. Kojarzy mi się jednak z eukaliptusem.
Producent zaleca ciepły olejek wetrzeć w nasadę włosów i pozostawić na 20-30 min. Ja nalewam olejek na dłoń i mocno trę dłonie, dzięki czemu on się nagrzewa. Potem wmasowuję w skalp i zostawiam na całą noc. Używam olejku od 4 września przed każdym myciem i nie zauważyłam, aby przyspieszył wzrost włosów. Jednak jak najbardziej pozytywnie wpływa na włosy u nasady. Rosną zdrowe i nawilżone. Skalp również jest dobrze nawilżony przez co kiedy stosuję alkoholową kurację na włosy to nie wysusza ona skalpu. Olejek zmywa się bardzo dobrze nawet delikatnym szamponem i nie pozostawia włosów obciążonych. Po tych ok. 2,5 mies. stosowania nadal mam go w buteleczce na kilka użyć, więc wydajność jak najbardziej na plus.
Jak widzicie na trzy produkty do włosów z Green Pharmacy tylko z jednego jestem w miarę zadowolona, ale i on nie spełnia obietnic producenta. Gdyby eliksir jak i balsam chociaż ułatwiał rozczesywanie włosów to nie byłabym taka niezadowolona z tych produktów. Niestety ogólnie uważam, że nie są to godne polecenia kosmetyki. Jedynie olejek mogę polecić, ale tylko do nawilżenia skalpu.
A jak Wasze doświadczenia z tymi produktami?
Pozdrawiam Was serdecznie :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Polecam przeczytać
- Mycie włosów metodą OMO
Moje Drogie, mycie włosów to jakby nie patrzeć dosyć prosta czynność, jednak coraz więcej blogowiczek odkrywa ten troche bardziej złożony sposób i szczególnie świetny dla zniszczonych włosów.
- Pielęgnacja włosów - wrześniowa aktualizacja
Moje Piękne, w drugiej połowie sierpnia zaczęłam zmieniać swoją włosową pielęgnację. Na dzień dzisiejszy jest zupełnie inna niż w wakacje i z tego powodu postanowiłam Wam ją pokazać. Muszę przyznać, że póki co jestem szalenie zadowolona.
- Merz Spezial vs Revalid, czyli wrażenia po pół roku walki z wypadaniem włosów
Moje Piękne, w ciągu pół roku przeprowadziłam dwie 3-miesięczne kuracje. Merz Spezial dostałam do przetestowania i kiedy na początku z powodu problemów rodzinnych zaczęły wypadać mi włosy miałam nadzieję, że te tabletki mi pomogą. Niestety tak się nie stało i sięgnęłam po Revalid, który dawno temu poradził sobie, kiedy włosy wypadały mi dosłownie garściami...
Popularne posty
-
Moje Piękne, jak ostatnio wspominałam, w grudniu postanowiłam wziąć się porządnie za swoje włosy. Po kilku miesiącach lekkiego zaniedbania...
-
Witajcie Piękne, jak widzicie po tytule nastał w końcu ten dzień. Dzień moich 21 urodzin ;) Niestety spędzę go poza domem (i to nie imprezu...
-
Moje Piękne, upalne dni niestety spowodowały, że moje włosy są ze mną lekko skłócone. Nie dość, że z powodu ostatniego stresu znowu zaczęł...
miałam w planach kupić ten eliksir, ale wygląda na to że sobie odpuszczę :) Natomiast olejek bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPrzy moich zapędach do alkoholowych kuracji włosowych to bardzo dobrze się sprawdza olejek :)
UsuńNiestety u mnie te produkty też się nie sprawdzają, fakt używałam przede wszystkim szamponów ale i tak jestem niezadowolona.
OdpowiedzUsuńMnie szampony w ogóle nie zainteresowały, składy mają zbytnio przeciętne
Usuńteż nie mam dobrego zdania o eliksirze, uwielbiam tylko jego zapach :) Wracam znów do sprawdzonej kuracji z Joanny
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoją recenzję, nie ma to jednak jak Rzepka z Joanny ;)
UsuńZnam balsam i eliksir :) Szału nie było po dwóch butkach... Także raczej już nie kupię :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, aż mnie zastanawia do jakich włosów pasują skoro tyle pozytywnych recenzji było
Usuńkupiłam eliksir do włosów i dopiero nie dawno zaczęłam używać - mi całkiem, całkiem pasuje, chociaż buteleczka nie wygodna. Mam też szampon - po 2-3 razach nie chce się wypowiadać...
OdpowiedzUsuńWiesz jakby ten eliksir chociaż trochę pomagał w rozczesywaniu to by nie było tak źle, ale on nie robił :/
UsuńNie znam GP i przyznam się, że po wielu przeczytanych recenzjach jakoś nie mam ochoty na zakupy. Wybrałam olej z korzenia łopianu ale z zupełnie innej firmy i ciekawa jestem jak wygląda skład GP.
OdpowiedzUsuńJuż Ci podaję: Vegetable Oil, SC-CO2-extract Arctium Lappa (Burdock), Capsicum Annuum Resin, BHT.
UsuńJak skończę tą i zapasową buteleczkę to chyba też zamówię ten z korzenia łopianu. A łatwo się zmywa?
ech, szkoda, że się przejechałaś :\
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej już wiem jak działają i nie będą mnie kusiły i ciekawiły ;)
UsuńWłaśnie zaczynam używać olejek łopianowy! Zobaczymy jak u mnie się zachowa? Pozdrawiam, Blogging Novi.
OdpowiedzUsuńAle w tej wersji? Ja jeszcze mam do wypadających włosów i oby gorzej nie działał ;)
UsuńŻadnego ich produktu nie miałam i czytając opinie raczej się to nie zmieni
OdpowiedzUsuńHola Chica! :-) Krótko mówiąc,lipa z Green Pharmacy ;-). Dzisiaj udało mi się wreszcie dopaść w promocyjnej cenie olejek łopianowy (wersja z olejkiem drzewa herbacianego),tak więc przetestuję na własnej skórze...głowy ;-).
OdpowiedzUsuńTyle się już naczytałam o tym olejku, że chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuń