Kosmetyczne nowości ostatnich tygodni

Moje Piękne,

dzisiaj Was zapraszam na moje nowości kosmetyczne ostatnich tygodni. W zasadzie są tutaj rzeczy, które u mnie zagościły nawet na przełomie listopada i grudnia, więc o części przeczytacie całkiem niedługo (kilka nawet zdążyłam już wykończyć). Nie będzie tutaj jakiegoś szaleństwa, bo skupiłam się na tym czego aktualnie potrzebowałam, ale kilka zachciewajek udało mi się w styczniu spełnić ;)


Zacznijmy może od miłej niespodzianki od Rossmanna. Dostałam kolejną przesyłkę, ale nie w pełni kosmetyczną. Muszę przyznać, że mnie to ucieszyło, bo mogłam poznać trochę inny asortyment tej drogerii. Jeśli jednak chodzi o kosmetyki to do pudełka wpadły dwa żele z Isany i Synergen oraz mydełko z Alterry. Recenzja dwóch pierwszych produktów już wkrótce :)


W połowie grudnia dotarło do mnie kolejne zamówienie ze sklepu Skarby Syberii. To, że uwielbiam ten sklep pisałam nie raz i nie dwa, a to dlatego, że ceny mają bardzo konkurencyjne, do tego częste promocje i nigdy się nie zawiodłam na ogólnej obsłudze moich zamówień. Dodatkowo mają program lojalnościowy, dzięki któremu za każde swoje zakupy płaciłam zawsze trochę mniej.

Tym razem złożyłam zamówienie z myślą o swojej nowej włosowej pielęgnacji. Więc co wpadło do koszyka? Mój ukochany szampon do włosów z Love2Mix, tak polecana maseczka drożdżowa od Agafii oraz zupełna niespodzianka dla mnie, czyli ampułki wzmacniające przeciw wypadaniu włosów. Ampułki są dla mnie niespodzianką, bo w internecie znalazłam naprawdę minimalną ilość informacji na ich temat. Niska cena skusiła mnie jednak i póki co nie żałuję ;) Używam ich regularnie od ponad miesiąca i już widzę pozytywne rezultaty. Wykończę całe opakowanie to z pewnością się z Wami podzielę swoją opinią na ich temat :)


Jeszcze w połowie listopada skusiłam się na allegro na dwa pielęgnacyjne produkty, które swego czasu zdobyły moje serce. Mowa o olejku kokosowym do włosów Vatika i wodzie różanej Dabur. Używając ich w ostatnim czasie stwierdziłam, że moja miłość do nich jednak nie przeminęła ;) Zadowolenie z wody różanej sprawiło jednak, że mam ochotę powrócić do hydrolatów. Za nimi też się coś stęskniłam :)

Później korzystając z promocji w Rossmannie skusiłam się na dwa produkty z Lirene: płyn micelarny i peeling gruboziarnisty. Kupując ten płyn pamiętałam, że kiedyś już go miałam, ale niestety w tamtym momencie nie pamiętałam jak kiepski on był. Co tu dużo mówić, o demakijażu oczu możemy zapomnieć. Z peelingu na szczęście jestem zadowolona. Z moją gąbeczką z TBS daje mi też odpowiednio mocne oczyszczanie, ale przy tym nie wysusza cery.


Kiedy tylko skończyła się moja nieprzyjemna przygoda z micelem z Lirene, sięgnęłam po sprawdzony produkt z Eveline. W mojej rodzinie próbowały go kobiety z różnych pokoleń i każda była zadowolona. Ja przez swoją niechęć do marki wolałam się kierować w stronę Tołpy czy Bourjois, ale niestety takich rarytasów nie dostałam w swoim Auchanie.

Zimą powróciłam też do suchych szamponów Batiste, tym razem w wersji Oriental i Fresh. Ich recenzja już niedługo :)

Przy okazji wspomnę, że trafiłam na kolejną świetną wersję antyperspirantu z Rexony. Co jak co, ale przy 12 godzinach w pracy potrzebuję jednak czegoś pewnego. Wersja Linen Dry zdecydowanie się sprawdziła.

Przejdźmy teraz do tego co większość z nas najbardziej kręci, czyli kolorówki ;)


 Lakier od Essie Find Me An Oasis był jedynym kosmetykiem, który do mnie trafił w formie prezentu w grudniu. Jest dosyć problematyczny, ale efekt jaki daje po prostu mnie zachwycił. Jak tylko trochę podrasuję pazurki to go Wam pokażę.


Tak jak grudzień stał pod znakiem uzupełniania garderoby, tak w styczniu sobie w końcu pozwoliłam na kosmetyczne zachcianki. W Mintishopie zamówiłam paletkę Naturally Yours i pędzelki od Zoevy (227, 232, 234). Myślę, że w tygodniu zrobię mały wstępny post na temat tej paletki. Męczę ją dzień w dzień, ale dopiero od ponad tygodnia, więc na recenzję musicie poczekać zdecydowanie dłużej. Do zamówienia dorzuciłam swoje ukochane woski z Yankee Candle Soft Blanket i Berrylicious. Oba zapachy po prostu ubóstwiam ;)


W ramach styczniowego rozpieszczania skusiłam się też na nowy podkład z Inglota HD Perfect Coverup Foundation. Patrząc na najjaśniejszy odcień nr 71 byłam pewna, że będzie o wiele za ciemny dla mnie. Zaprzyjaźniona ekspedientka dała mi jednak sporą próbkę podkładu i spodobał mi efekt na mojej twarzy. Fakt, że podkład mógłby być ciutkę jaśniejszy, ale naprawdę ładnie dopasowuje się do cery przez co ta różnica nie jest jednak widoczna. W dodatku mam ogromną próbkę bazy pod podkład, która sprawia, że podkład wydaje się jaśniejszy, więc dzięki niej ten z Inglota powinien wyglądać idealnie nawet w dziennym, naturalnym świetle. Muszę jednak zaznaczyć, że nie zamierzam go używam codziennie. Dalej będę wierna minerałom, ale potrzebuję czegoś awaryjnie, co nie będzie za ciężkie, ale miało lepsze krycie.

Na koniec wspomnę o pazurkach. Niestety ostatnio posypały mi się niemal całkowicie. Pracowity grudzień (tak to jest w handlu) sprawił, że nie miałam dla nich czasu. Postanowiłam na szybko spróbować odżywki S.O.S. z Wibo, która niestety okazała się kiepska. Później sięgnęłam po cięższe działa w postaci odżywki z Eveline. Tak, wiem. Znowu Eveline. I tak, dalej stwierdzam, że nie lubię tej marki. Część jednak osób bardzo sobie chwali ich odżywki, więc postanowiłam wypróbować. Wiem, że jest spora część blogerek, która miała negatywne doświadczenia i to rozumiem. Tak samo jednak było z Nail Tekiem, który u mnie jednak dał najlepsze rezultaty. No cóż, raz się żyje. Najwyżej wrócę z podkulonym ogonem do NT.

To by było na tyle jeśli chodzi o kosmetyczne nowości. Więcej nie planuję na ostatni tydzień stycznia i oby tak zostało ;)

A jak Wasze grudniowo-styczniowe zdobycze? :)

Pozdrawiam,
Lady

19 komentarzy:

  1. Zainteresował mnie olejek kokosowy, bo mam bzika na punkcie wszystkiego co jest z tym owocem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był to mój pierwszy olejek do włosów i od niego się zaczęła miłość do olejowania, więc ogromnie polecam ;)

      Usuń
  2. Kilka nowości się ostatnio u mnie pojawiło takich samych jak u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawajestem tego podkładu z Inglota ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Berrylicious ślicznie pachnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, kusi mnie kupno dużej świecy, bo to jeden z najlepszych zapachów YC :)

      Usuń
  5. Hydrolaty są i na mojej liście;) Bo już za nimi zatęskniłam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w ogóle ostatnio wzięła ochota na powroty do dawnych, sprawdzonych produktów. Teraz właśnie myślę nad hydrolatami i nalewkami octowymi do włosów z Lawendowej Farmy

      Usuń
  6. jestem ciekawa Twoich wrażeń na temat podkładu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co ładnie się dopasowuje, daje naturalny efekt, przy całkiem dobrym kryciu, które można dodatkowo łatwo stopniować. Nie zauważyłam by utleniał się w ciągu dnia jak niektórzy piszą (to może już od samej cery zależy), a przy tym jest rzeczywiście trwały (próby bez żadnego pudru). Gdyby jeszcze kolor był ciut jaśniejszy to byłby na razie idealny ;) Zobaczymy jednak jak z czasem będzie :)

      Usuń
    2. czyli pierwsze wrażenia na plus :)

      Usuń
  7. W najbliższym czasie planuję sprawić sobie drobną przyjemność i zamówić pędzle Zoevy. Słyszałam o nich wiele dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sporo nowości, w najbliższym czasie też zamierzam złożyć w zamówienie w sklepie Skarby Syberii ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dużo nowych rzeczy tutaj widzę. Sam posiadam na swojej szafie sporo takich nowości i mam zamiar komuś podesłać - po prostu spakuję, zwinę z pomocą taśmy pakowe klejące i wyślę!

    OdpowiedzUsuń

Polecam przeczytać

  • Mycie włosów metodą OMO
    Moje Drogie, mycie włosów to jakby nie patrzeć dosyć prosta czynność, jednak coraz więcej blogowiczek odkrywa ten troche bardziej złożony sposób i szczególnie świetny dla zniszczonych włosów.
  • Pielęgnacja włosów - wrześniowa aktualizacja
    Moje Piękne, w drugiej połowie sierpnia zaczęłam zmieniać swoją włosową pielęgnację. Na dzień dzisiejszy jest zupełnie inna niż w wakacje i z tego powodu postanowiłam Wam ją pokazać. Muszę przyznać, że póki co jestem szalenie zadowolona.
  • Merz Spezial vs Revalid, czyli wrażenia po pół roku walki z wypadaniem włosów
    Moje Piękne, w ciągu pół roku przeprowadziłam dwie 3-miesięczne kuracje. Merz Spezial dostałam do przetestowania i kiedy na początku z powodu problemów rodzinnych zaczęły wypadać mi włosy miałam nadzieję, że te tabletki mi pomogą. Niestety tak się nie stało i sięgnęłam po Revalid, który dawno temu poradził sobie, kiedy włosy wypadały mi dosłownie garściami...

Popularne posty